20-05-2008 02:41 rp.pl
 

Weźcie przykład z Żydów i ścigajcie zbrodniarzy
By Simon Gardner

 
 

My, ścigając narodowych socjalistów odpowiedzialnych za zabijanie Żydów, zawsze kierujemy się zasadą, że upływ czasu nie ma żadnego znaczenia - mówi Efraim Zuroff, szef Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie

Rz: Muzeum Powstania Warszawskiego otrzymało od Austriackiego Czerwonego Krzyża kartotekę odpowiedzialnego za rzezie warszawskich cywilów oddziału SS Oskara Dirlewangera. Okazuje się, że wielu członków tego oddziału nadal żyje. Czy Polska powinna próbować ich osądzić?

Efraim Zuroff: Oczywiście!

Jeżeli tylko uda się zdobyć wystarczające dowody winy tych ludzi, należy jak najszybciej się tym zająć. Mordercy nie mogą uchodzić bezkarnie.

Ktoś może zapytać, jaki sens ma ciąganie po sądach 90-letnich staruszków za czyny popełnione ponad 60 lat temu?

Co to za głupi argument! To, że się dożyło sędziwego wieku, nie jest żadną zasługą. Mamy im za to dawać medale? Jeżeli ci ludzie popełnili zbrodnie, to muszą za nie odpowiedzieć. My, ścigając narodowych socjalistów odpowiedzialnych za zabijanie Żydów, zawsze kierujemy się zasadą, że upływ czasu nie ma żadnego znaczenia. Taką samą zasadę powinni przyjąć polscy prokuratorzy.

Byli esesmani przez wiele lat mogli być potem spokojnymi i przykładnymi obywatelami. Mogli założyć rodzinę i normalnie żyć.

To może zostać potraktowane najwyżej jako okoliczność łagodząca. Na pewno jednak nie jest to powód, żeby odstąpić od oskarżenia.

Jakie jeszcze ma pan rady dla polskich prokuratorów?

Odwagi! My ścigamy takich ludzi od lat z doskonałymi wynikami. Wy też możecie ukarać zbrodniarzy odpowiedzialnych za mordowanie członków waszego narodu. Jesteśmy to winni ofiarom. Tym wszystkim ludziom, którzy stracili życie w wyniku zbrodniczej działalności tych osób. To nie żaden akt zemsty, tylko wymierzenie sprawiedliwości. Zbrodniarze muszą wiedzieć, że ludobójstwo nie uchodzi płazem. Że prędzej czy później odpowiedzą za swoje czyny.

Na jakie kłopoty mogą natrafić polscy prokuratorzy, którzy chcieliby ścigać ludzi Dirlewangera?

Z tym bywa różnie. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że jeżeli materiał dowodowy będzie mocny i rzetelnie zebrany, niemieckie władze nie powinny specjalnie utrudniać całej sprawy. Zgodnie z prawem ewentualny proces mógłby się odbyć albo w kraju popełnienia zbrodni, albo w kraju, gdzie mieszka oskarżony.

Czy ewentualny wyrok powinien mieć tylko wymiar symboliczny, czy też można by tych ludzi wsadzić za kraty?

A dlaczego nie? Za zbrodnię trzeba wymierzyć karę. W przeszłości już zdarzały się przypadki, że 80-letni staruszkowie dostawali wyroki dożywocia. Tak może być również w sprawie morderców z oddziału Dirlewangera.

rp.pl