21-02-2014 rp.pl
SS-mani z Auschwitz aresztowani

W wyniku szeroko zakrojonej akcji poszukiwawczej w kilku miastach policja niemiecka aresztowała trzech mężczyzn podejrzanych o współudział w mordowaniu więźniów w niemieckim obozie zagłady w Auschwitz

Prokuratura w Stuttgarcie oskarża mężczyzn o to, że jako strażnicy SS przyczyniali się do ludobójstwa. Dokumenty z tego okresu zostały znalezione w ich domach.

Jeden z zatrzymanych mężczyzn potwierdził, że był w Auschwitz w 1942 roku, ale twierdzi, że nie brał udziału w mordowaniu więźniów.

Mężczyźni, w wieku od 88 do 94 lat, zostali zatrzymani podczas przeszukania domów w południowo-zachodniej Badenii-Wirtembergii. Naloty odbyły się także w Hesji i Nadrenii-Północnej Westfalii. Poszukiwano 11 osób podejrzanych o eksterminację więźniów w Auschwitz.

Aresztowania odbyły się na podstawie doniesienia niemieckiego urzędu ds. ścigania zbrodni nazistowskich w Ludwigsburgu o  domniemanym współudziale w ludobójstwie w obozie zagłady, które dotarło do prokuratury we wrześniu ubiegłego roku. Doniesienia dotyczą 30 osób. Trwa dochodzenie w celu ustalenia ich miejsc pobytu.

Ten sam urząd ds. ścigania zbrodni nazistowskich zlokalizował jeszcze siedmiu podejrzanych. Według pracowników urzędu przebywają oni na stałe za granicą, w Polsce, USA, Izraelu, Brazylii, Argentynie, Chorwacji i Austrii.

Efraim Zuroff, który zajmuje się poszukiwaniem nazistów z ramienia Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie, wyraził zadowolenie z powodu aresztowania trzech byłych SS-manów. Oświadczył, że zaawansowany wiek aresztowanych nie powinien zwalniać władz z obowiązku ich ścigania.

- Oni nie zasługują na litość - powiedział Zuroff. - Nie mieli litości dla swoich ofiar, które bywały starsze niż oni teraz.

Wielu strażników z obozów koncentracyjnych pozostaje dotąd bezkarnych w wyniku orzeczenia niemieckiego sądu federalnego z 1969 roku, który ustanowił, że do skazania wymagany jest dowód indywidualnej winy.

Do precedensowego procesu w takiej sprawie doszło w 2011 roku, kiedy sąd w Monachium skazał byłego strażnika obozu koncentracyjnego w Sobiborze Johna (Iwana) Demianiuka o pomocnictwo i podżeganie do zabójstwa 28 tysięcy osób. Demianiuk został skazany na 5 lat więzienia. Zmarł w 2012 roku w bawarskim domu opieki.

rp.pl