15.07.2012 14:06
prawdalezynawierzchu.salon24.pl
WĘGIERSKA PUSZECZKA

Reporterzy brytyjskiego tabloida „The Sun” dorwali „najbardziej ściganego zbrodniarza hitlerowskiego” Ladislava Csatari, który w 1944 r. nadzorował wywózke do Auschwitz ponad 15 tysiecy Żydów z Kosic (Kassa) i okolic. Ma 97 lat, po wojnie uciekł do Kanady, gdzie był dealerem sztuki; dożywa dni spokojnie w dwupokojowym mieszkanku w Budapeszcie.
Csatari otworzył reporterom drzwi w gatkach i skarpetkach - do niczego się nie przyznaje - kolejny mega zbrodniarz, którego ziemia matka nosi do dziś, co nie jest najfajniejszą rekomendacją dla zwolenników sprawiedliwości boskiej. Namierzył go Instytut Wiesenthala w Jerozolimie ścigający twardo nazioli stojących nad grobem w ramach akcji „Ostatnia szansa”...
Csatari był wyrodnialcem patologicznym - katował kobiety z kosickiego getta pejczem, a męźczyzn zmuszał w najgorszy mróz do kopania rowów gołymi rękami. Na pytanie, czy sensowne jest wytaczanie procesów takim dżentelmenom będącym już przecież w mocno podeszłym wieku - odpowiedź w sumie jest prosta: warto choćby ze względów czysto edukacyjnych.
Instytut Wiesenthala ma rację, oferując kaskę za pomoc w znalezieniu ludobójców tego chowu. Niedługo ich zabraknie, choć jak się rzekło, natura dla nich łaskawa, a średnia wieku też się wydłuża... Ciekaw jestem, czy posądzany o sentymenty pronaziolskie rząd V. Orbana będzie mógł uniknąć otwarcia Puszki Pandory, jeśli idzie o współudział Węgrów w Holokauście.

prawdalezynawierzchu.salon24.pl