Do
kraju sprowadzone zostanie z USA ciało proniemieckiego
premiera Ambrazevičiusa. Żydzi protestują
Szczątki Juozasa Ambrazevičiusa przybędą na Litwę jutro. Olbrzymia uroczystość
powitalna odbędzie się w Wilnie, następnie ciało zostanie
z pełnymi honorami przetransportowane do Kowna. Spocznie
w nowoczesnym kościele Zmartwychwstania Pańskiego, który
został zbudowany jako wotum dziękczynne za odzyskanie
przez Litwę niepodległości.
Uroczystości będą trwały cztery
dni. W ich ramach odbędą się patriotyczne demonstracje,
parady oraz konferencja naukowa na Uniwersytecie Witolda
Wielkiego w Kownie. – To wręcz niewyobrażalny skandal
– powiedział „Rz" Efraim Zuroff, szef Centrum Szymona Wiesenthala w Jerozolimie. – To, że rząd
państwa UE gloryfikuje zbrodniarza, nie mieści mi się
w głowie. To policzek wymierzony ofiarom Holokaustu –
dodał.
Skąd to oburzenie? Urodzony
w pobliżu Suwałk Juozas Ambrazevičius był znanym litewskim
historykiem i profesorem literatury. Gdy 22 czerwca 1941
roku Niemcy zaatakowali Związek Sowiecki i wkroczyli
na teren okupowanej przez bolszewików Litwy, Ambrazevičius
stanął na czele stworzonego naprędce narodowego rządu.
Cel: odtworzyć w oparciu o Trzecią Rzeszę niepodległe
państwo.
Rząd przetrwał jednak zaledwie
niecałe półtora miesiąca od 23 czerwca do 5 sierpnia.
Niemcy nie mieli bowiem najmniejszego zamiaru nadawać
Litwie niepodległości i gabinet Ambrazevičiusa – jako
zbyt niezależny – zlikwidowali. W międzyczasie jednak
paramilitarne jednostki litewskie wymordowały w bestialski
sposób wiele tysięcy Żydów, których litewscy nacjonaliści
uważali za sowieckich kolaborantów.
Rząd Ambrazevičiusa wprowadził
zaś szereg antysemickich dekretów dyskryminujących żydowskich
obywateli. Między innymi to on zdecydował o utworzeniu
getta w Kownie. Właśnie dlatego sprowadzenie ciała premiera
z Putnam w stanie Connecticut, gdzie zmarł w 1974 roku,
wywołało tak ostrą reakcję społeczności żydowskich w
Izraelu i w diasporze.
– Nie ukrywamy, że Ambrazevičius
podpisał te dokumenty. Historycy z mojego centrum będą
mówić o tym otwarcie na konferencji w Kownie. Nie zamierzamy
tuszować zbrodni popełnionych na Żydach – powiedziała
„Rz" Teresė Birutė Burauskaitė, szefowa Centrum Badań nad Ludobójstwem i Oporem w
Wilnie. – Historia nie jest jednak czarno-biała, czasem
ma odcienie szarości. Tak właśnie było w przypadku Ambrazevičiusa
– dodała.
Pani Burauskaitė przypomina,
że Niemcy wkroczyli na teren Litwy po roku brutalnej
sowieckiej okupacji. Na krótko przed pojawieniem się
Niemców NKWD dokonało wielkiej deportacji litewskiej
ludności cywilnej na Syberię. Litwini, którzy nie znali
zbrodniczej natury narodowego–socjalizmu, widzieli więc
w Niemcach wyzwolicieli. Traktowali ich tak jak Polacy
Brytyjczyków.
– Dlatego Ambrazevičius zdecydował
się na stworzenie rządu opartego na Rzeszy. Chodziło
o odbudowanie niepodległości Litwy i za to winni mu jesteśmy
wdzięczność. Szybko jednak się rozczarował. Zrozumiał,
że Niemcy niosą Litwie zniewolenie, i przeszedł na pozycje
antyniemieckie – podkreśliła. – A dlaczego podpisywał
antysemickie dekrety? Znajdował się pod silną presją
Niemców. On sam nie był żydożercą – zapewniła Burauskaitė.
Efraim Zuroff z Jerozolimy
uważa podobną argumentację za niepoważną. Według niego
Ambrazevičius był zwykłym kolaborantem, a obraził się
na Niemców tylko dlatego, że nie zrealizowali „mrzonki", jaką było litewskie marzenie o odtworzeniu państwa. Zgadza się z nim profesor
Piotr Łossowski, znany polski historyk, badacz dziejów
Litwy w XX wieku.
– Czy Ambrazevičiusowi chodziło
o odbudowanie niepodległości Litwy? Oczywiście. Ale nie
zmienia to faktu, że przy okazji gorliwie wysługiwał
się Niemcom. I to w najbardziej paskudnej sprawie, jaką
była zagłada Żydów – powiedział „Rz" prof. Łossowski. – Przecież największych mordów na żydowskich współobywatelach
Litwini dopuścili się w pierwszych tygodniach po rozpoczęciu
wojny niemiecko-sowieckiej. A więc za rządów Ambrazevičiusa,
który dawał na to przyzwolenie – dodał. rp.pl
|