|
10 tysięcy euro nagrody
Infolinię dla denuncjacji polskich szmalcowników z czasu
wojny uruchomiło w Warszawie żydowskie centrum ścigania zbrodni
na Żydach. Kusi nagrodą 10 tysięcy euro. Polacy są oburzeni
propozycją donosów za pieniądze, a także wybiórczością w
traktowaniu tak ofiar, jak i domniemanych sprawców.
Centrum Szymona Wiesenthala z siedzibą w Jerozolimie, od
kilkudziesięciu lat ścigające zbrodnie wojenne przeciw Żydom,
uruchomiło w Warszawie infolinię. Każdy, kto przekaże informację
o kolaborantach, wydających w czasie wojny Żydów Niemcom,
dostanie 10 tysięcy euro (około 50 tysięcy złotych). Pojawią
się też reklamy w prasie, zachęcające Polaków do denuncjowania
krajan na okoliczność rzekomego szmalcownictwa.
- Od nagradzania jest Instytut Yad Vashem - odpowiada [...] Efraim Zuroff, szef
Centrum Wiesenthala - natomiast my od ścigania zbrodniarzy
i szmalcowników wydających Żydów Niemcom. - Ten sposób sprawdza
się od dwóch lat na Litwie, Łotwie i w Estonii.
Nie jest to jednak prawdą, bo choć było trochę donosów na
tę infolinię, nie doszło do żadnych wyroków sądowych, bo
ich wartość procesowa była żadna. Oskarżeń nie dało się zweryfikować.
Należy się tego spodziewać także w Polsce - twierdzą wybitni
prawnicy. Donosy na infolinię najprawdopodobniej staną się
okazją do porachunków, wiele osób zostanie wplątanych niesprawiedliwie,
ze złej woli czy z zawodnej nie tylko z powodu wieku, ale
upływu czasu od tamtych zdarzeń, pamięci. A poza tym przestępstwo
szmalcownictwa - jak poinformował prof. Janusz Kochanowski,
prezes Fundacji Ius et Lex w TV Puls - uległo już wiele lat
temu przedawnieniu. Korzystają z tego wszystkie narodowości,
w tym żydowska. A szmalcowników żydowskich było w okupowanej
Polsce - wedle świadectwa Emanuela Ringelbluma - więcej niż
polskich i byli bardziej okrutni.
Wpisując Polskę do programu, obejmującego kraje nadbałtyckie,
Efraim Zuroff, szef Centrum Wiesenthala, uczynił znak równości
między tymi krajami a Polską w czasie wojny. Dający do myślenia
co do intencji strony żydowskiej. Bo tamte kraje były sojusznikami
Niemiec w ich wojnie. Polska natomiast prowadziła z nimi
wojnę. I ścigała kolaborację z Niemcami już w czasie dokonywania
takich czynów; szmalcownicy polscy byli karani w czasie wojny
przez żołnierzy AK aż do kary śmierci włącznie, w myśl dekretu
Delegatury Londyńskiej. Po wojnie - niezależnie od tego,
kto sprawował rządy - polskie sądownictwo ścigało i karało
kolaborantów, winnych zarówno wobec Żydów, jak Polaków.
Tymczasem Centrum Wiesenthala wyodrębnia zbrodnię na Żydach
spośród wszystkich innych narodowości, które ucierpiały w
wyniku kolaboracji z Niemcami. Wyodrębnia też Polaków jako
ewentualnych sprawców. [...]
Zasada odpowiedzialności - na co zwraca szczególną uwagę
prof. Janusz Kochanowski - przybiera w tej operacji charakter
narodowy, a więc dwuznacznie polityczny, skierowany przeciw
Polsce. Wybitnemu prawnikowi polskiemu przypomina to szermowanie
stereotypem, powtarzanym tak chętnie przez pewne środowiska
na Zachodzie, o "polskich
obozach koncentracyjnych", czy tezę, że wszyscy Polacy byli "umoczeni". Ma to stopniowo utrwalać w świecie pogląd, że Polacy są współwinni holokaustu.
Że są nie ofiarami, ale sprawcami.
Przykro o tym wspominać, i robię to niechętnie, ale wobec
napastliwości Centrum Wiesenthala wobec Polaków, wyrażającej
się wyodrębnieniem Polaków jako kolaborantów, jest to nieodzowne.
Otóż nie szuka się ich i nigdy nie szukało w Izraelu czy
w Ameryce, gdzie wielu z nich znalazło schronienie po wojnie.
A przecież, jak opisywał to w swojej sławnej Kronice z Getta
Emanuel Ringelblum, najwięcej kolaborantów i szmalcowników
było wśród Żydów. Dokumentuje to najnowszy numer kwartalnika
historycznego "Karta",
publikujący niedawno odnalezione Kroniki z Getta Emanuela
Ringelbluma, znajdujące się dziś w Żydowskim Instytucie Historycznym. "Policja żydowska miała bardzo złą opinię. W przeciwieństwie do policji polskiej,
która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja
żydowska parała się tą ohydną robotą. Wyróżniała się również
straszliwą korupcją i demoralizacją. Nie padło ani jedno
słowo protestu przeciw odrażającej funkcji, polegającej na
prowadzeniu swoich braci na rzeź... W czasie wysiedlenia
policja żydowska przeważnie przekraczała wyznaczone dzienne
kontyngenty. Na twarzach policjantów prowadzących tę akcję
nie znać było smutku i bólu z powodu tej ohydnej roboty.
Odwrotnie, widziało się ich zadowolonych, wesołych, obżartych,
objuczonych łupami, zrabowanymi wespół z Ukraińcami. Okrucieństwo
policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców,
Ukraińców i Łotyszów".
To tylko część zapisków Ringelbluma, oskarżających Żydów
(kwartalnik "Karta",
nr 39, 2003). Kolaboranci żydowscy nigdy nie byli sądzeni.
Nie osądzono ani policji żydowskiej z gett, ani kapo z obozów
koncentracyjnych, ani też żydowskich wykonawców Zagłady z
Gaskommando w Auschwitz. I niech tak pozostanie. Ale nie
można tego sobie rekompensować nieustającym przerzucaniem
winy na Polaków. Chyba że chodzi o permanentne nękanie Polaków,
czym przed paroma laty oficjalnie zagroziły organizacje żydowskie
w Ameryce, jeśli Polacy nie uiszczą Żydom odszkodowań za
pozostawione w naszym kraju nieruchomości".
URL:
http://hometown.aol.de/w290650/40625TSKU.htm |
|