21.06.2004 TYGODNIK SOLIDARNOŚĆ
  Propozycja dla 90-latków

 
 

10 tysięcy euro nagrody

Infolinię dla denuncjacji polskich szmalcowników z czasu wojny uruchomiło w Warszawie żydowskie centrum ścigania zbrodni na Żydach. Kusi nagrodą 10 tysięcy euro. Polacy są oburzeni propozycją donosów za pieniądze, a także wybiórczością w traktowaniu tak ofiar, jak i domniemanych sprawców.

Centrum Szymona Wiesenthala z siedzibą w Jerozolimie, od kilkudziesięciu lat ścigające zbrodnie wojenne przeciw Żydom, uruchomiło w Warszawie infolinię. Każdy, kto przekaże informację o kolaborantach, wydających w czasie wojny Żydów Niemcom, dostanie 10 tysięcy euro (około 50 tysięcy złotych). Pojawią się też reklamy w prasie, zachęcające Polaków do denuncjowania krajan na okoliczność rzekomego szmalcownictwa.

- Od nagradzania jest Instytut Yad Vashem - odpowiada [...] Efraim Zuroff, szef Centrum Wiesenthala - natomiast my od ścigania zbrodniarzy i szmalcowników wydających Żydów Niemcom. - Ten sposób sprawdza się od dwóch lat na Litwie, Łotwie i w Estonii.
Nie jest to jednak prawdą, bo choć było trochę donosów na tę infolinię, nie doszło do żadnych wyroków sądowych, bo ich wartość procesowa była żadna. Oskarżeń nie dało się zweryfikować. Należy się tego spodziewać także w Polsce - twierdzą wybitni prawnicy. Donosy na infolinię najprawdopodobniej staną się okazją do porachunków, wiele osób zostanie wplątanych niesprawiedliwie, ze złej woli czy z zawodnej nie tylko z powodu wieku, ale upływu czasu od tamtych zdarzeń, pamięci. A poza tym przestępstwo szmalcownictwa - jak poinformował prof. Janusz Kochanowski, prezes Fundacji Ius et Lex w TV Puls - uległo już wiele lat temu przedawnieniu. Korzystają z tego wszystkie narodowości, w tym żydowska. A szmalcowników żydowskich było w okupowanej Polsce - wedle świadectwa Emanuela Ringelbluma - więcej niż polskich i byli bardziej okrutni.

Wpisując Polskę do programu, obejmującego kraje nadbałtyckie, Efraim Zuroff, szef Centrum Wiesenthala, uczynił znak równości między tymi krajami a Polską w czasie wojny. Dający do myślenia co do intencji strony żydowskiej. Bo tamte kraje były sojusznikami Niemiec w ich wojnie. Polska natomiast prowadziła z nimi wojnę. I ścigała kolaborację z Niemcami już w czasie dokonywania takich czynów; szmalcownicy polscy byli karani w czasie wojny przez żołnierzy AK aż do kary śmierci włącznie, w myśl dekretu Delegatury Londyńskiej. Po wojnie - niezależnie od tego, kto sprawował rządy - polskie sądownictwo ścigało i karało kolaborantów, winnych zarówno wobec Żydów, jak Polaków.

Tymczasem Centrum Wiesenthala wyodrębnia zbrodnię na Żydach spośród wszystkich innych narodowości, które ucierpiały w wyniku kolaboracji z Niemcami. Wyodrębnia też Polaków jako ewentualnych sprawców. [...]

Zasada odpowiedzialności - na co zwraca szczególną uwagę prof. Janusz Kochanowski - przybiera w tej operacji charakter narodowy, a więc dwuznacznie polityczny, skierowany przeciw Polsce. Wybitnemu prawnikowi polskiemu przypomina to szermowanie stereotypem, powtarzanym tak chętnie przez pewne środowiska na Zachodzie, o "polskich obozach koncentracyjnych", czy tezę, że wszyscy Polacy byli "umoczeni". Ma to stopniowo utrwalać w świecie pogląd, że Polacy są współwinni holokaustu. Że są nie ofiarami, ale sprawcami.
Przykro o tym wspominać, i robię to niechętnie, ale wobec napastliwości Centrum Wiesenthala wobec Polaków, wyrażającej się wyodrębnieniem Polaków jako kolaborantów, jest to nieodzowne. Otóż nie szuka się ich i nigdy nie szukało w Izraelu czy w Ameryce, gdzie wielu z nich znalazło schronienie po wojnie. A przecież, jak opisywał to w swojej sławnej Kronice z Getta Emanuel Ringelblum, najwięcej kolaborantów i szmalcowników było wśród Żydów. Dokumentuje to najnowszy numer kwartalnika historycznego "Karta", publikujący niedawno odnalezione Kroniki z Getta Emanuela Ringelbluma, znajdujące się dziś w Żydowskim Instytucie Historycznym. "Policja żydowska miała bardzo złą opinię. W przeciwieństwie do policji polskiej, która nie brała udziału w łapankach do obozu pracy, policja żydowska parała się tą ohydną robotą. Wyróżniała się również straszliwą korupcją i demoralizacją. Nie padło ani jedno słowo protestu przeciw odrażającej funkcji, polegającej na prowadzeniu swoich braci na rzeź... W czasie wysiedlenia policja żydowska przeważnie przekraczała wyznaczone dzienne kontyngenty. Na twarzach policjantów prowadzących tę akcję nie znać było smutku i bólu z powodu tej ohydnej roboty. Odwrotnie, widziało się ich zadowolonych, wesołych, obżartych, objuczonych łupami, zrabowanymi wespół z Ukraińcami. Okrucieństwo policji żydowskiej było bardzo często większe niż Niemców, Ukraińców i Łotyszów".

To tylko część zapisków Ringelbluma, oskarżających Żydów (kwartalnik "Karta", nr 39, 2003). Kolaboranci żydowscy nigdy nie byli sądzeni. Nie osądzono ani policji żydowskiej z gett, ani kapo z obozów koncentracyjnych, ani też żydowskich wykonawców Zagłady z Gaskommando w Auschwitz. I niech tak pozostanie. Ale nie można tego sobie rekompensować nieustającym przerzucaniem winy na Polaków. Chyba że chodzi o permanentne nękanie Polaków, czym przed paroma laty oficjalnie zagroziły organizacje żydowskie w Ameryce, jeśli Polacy nie uiszczą Żydom odszkodowań za pozostawione w naszym kraju nieruchomości".

URL: http://hometown.aol.de/w290650/40625TSKU.htm