Efraim Zuroff,
szef Centrum Wiesenthala w Jerozolimie zajmującego się
ściganiem nazistów, ogłosił właśnie koniec akcji "Ostatnia szansa" w krajach bałtyckich. Dzięki niej wszyscy mieli poznać nazwiska bałtyckich zbrodniarzy
z czasów II wojny światowej do tej pory nie ujawnione.
Zuroff uważa, że akcja odniosła sukces. Litewscy i łotewscy
prokuratorzy mocno w to wątpią
W lipcu zeszłego roku Zuroff obiecał, że da 10 tys. dol.
w zamian za informację prowadzącą do skazania ukrywających
się jeszcze zbrodniarzy. Mieszkańcy Litwy zgłosili ok. 180
nazwisk osób, które w czasie II wojny miały brać udział w
mordowaniu Żydów. Zuroff przekazał litewskiej prokuraturze
32 nazwiska wraz z zebranymi materiałami na temat ich wojennej
przeszłości. Uważa, że te materiały wystarczą, by rozpoczęć
śledztwa "co
najmniej w kilku przypadkach".
Na Łotwie zgłoszono 38 nazwisk. Do prokuratury zostało przekazane dziesięć z
nich. W Estonii akcja nie udała się. Przesłano zaledwie kilka
nazwisk, ale do prokuratury nie oddano żadnej sprawy.
Z pierwszych wypowiedzi litewskich
i łotewskich prokuratorów wynika, że szanse, aby któryś z
podejrzanych stanął przed sądem, a tym bardziej by został
skazany, są nikłe. Prokuratura na Litwie twierdzą, że przekazane
materiały mają bardziej charakter źródeł historycznych niż
materiałów dowodowych. - Większość danych jest fragmentaryczna
i bez sprawdzonych dowodów - stwierdził Rimvydas Valentukeviczius,
szef wydziału śledztw specjalnych litewskiej prokuratury
generalnej. Zapewnił jednak, że wszystkie podejrzenia zostaną
sprawdzone. Szanse na wszczęcie śledztwa ma na przykład sprawa
mordu w wiosce Panemunelis na północy Litwy w sierpniu 1941
r. Zuroff wymienił czterech mieszkańców wsi, którzy brali
w nim udział. Dwoje z nich już nie żyje. Jeden mieszka na
Litwie, a drugi za granicą. Jeśli się okaże, że nikt tą sprawą
wcześniej nie zajmował, to prokuratura przeprowadzi śledztwo.
URL: http://serwisy.gazeta.pl/metroon/1,0,1592491.html
|