Kilkadziesiąt doniesień z Polski
o bezkarnych winowajcach mordów na Żydach otrzymało jerozolimskie
biuro Centrum Szymona Wiesenthala po uruchomieniu 16 czerwca
infolinii "Ostatnia szansa". W sprawie ośmiu żyjących podejrzanych Centrum podjęło własne śledztwo.
Według Efraima Zuroffa, dyrektora jerozolimskiego biura Centrum
Wiesenthala, na podstawie informacji otrzymanych z Polski
wstępnie wytypowano dziesięć spraw. Okazało się, że dwóch
podejrzanych już nie żyje. "Większość
doniesień dotyczyła zdarzeń w małych miastach i wsiach Polski
centralnej" - powiedział Zuroff PAP, ale odmówił podania szczegółów. Dodał, że - w porównaniu
z Polską - zdecydowanie więcej informacji napłynęło z Litwy
i Łotwy. Do prokuratury Centrum przekazało akta 46 osób na
Litwie, po 13 na Ukrainie i Łotwie.
Według Efraima Zuroffa, w ciągu ostatniego roku wszczęto
335 nowych spraw przeciwko winnym ludobójstwa nazistowskiego,
a w toku jest 940.
Za informacje prowadzące do skazania osoby współwinnej zagłady
Centrum obiecało dać 10 tysięcy euro. Zuroff podał, że w
Polsce partnerem akcji będzie Główna Komisja Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu - Instytut Pamięci Narodowej.
IPN wyjaśnił natomiast, że nie ma z akcją nic wspólnego,
m.in. dlatego, że polskie prawo nie pozwala płacić świadkom,
a także ze względów moralnych. Ewentualne informacje od Centrum
potraktuje tak jak każde inne zawiadomienie o przestępstwie.
W Polsce pomysł zdobywania informacji o nieukaranych winowajcach
zbrodni ludobójstwa za pieniądze skrytykowali m.in. byli
ministrowie spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski i
Bronisław Geremek, arcybiskup Józef Życiński oraz Adam Michnik.
Wskazywali, że taka akcja w Polsce, która od początku konsekwentnie
ścigała zbrodnie nazistowskie, może mieć znikomą tylko skuteczność,
a błędny i niesprawiedliwy wydźwięk propagandowy za granicą.
Doniesienie o zbrodni jest obowiązkiem obywatelskim, a więc
akcja ta zakłada, że zatajanie wiedzy o przestępstwie będzie
nagradzane.
Akcję "Ostatniej szansy" poparli
natomiast przywódca powstania w getcie Marek Edelman i publicysta
Konstanty Gebert - jeśli miałaby przyczynić się do wykrycia
i napiętnowania choćby jednego winnego.
AKA
|