Akcja poszukiwania przez Centrum
Szymona Wiesenthala osób podejrzanych o współudział w mordowaniu
Żydów w czasie II wojny jest niezgodna z węgierską ustawą
o przekazywaniu danych osobowych - uznał rzecznik praw obywatelskich
Attila Peterfalvi.
Izraelskie Centrum Szymona Wiesenthala uruchomiło infolinię, by zbierać informacje,
które mogłyby pomóc w pojmaniu i skazaniu osób współpracujących
z Niemcami w mordowaniu Żydów. Kontrowersje budzi to, że
informatorzy mogą dostać nagrodę 10 tys. euro. Akcja ruszyła
w Polsce, Austrii, Chorwacji, Rumunii i państwach bałtyckich.
Centrum Wiesenthala chce ją rozszerzyć na Ukrainę, Argentynę
i Niemcy.
Po oświadczeniu rzecznika, zdaniem
którego przekazywanie danych osobowych do Izraela jest niezgodne
z prawem, węgierski przedstawiciel Centrum Wiesenthala Ivan
Beer zrezygnował z pełnionej funkcji. Jednak dyrektor Centrum
Efraim Zuroff powiedział, że akcja będzie kontynuowana, kiedy
znajdzie nowego lokalnego partnera. Zuroff uznał, że za krytyką
stoi skrajna prawica, która "nie chce naświetlenia kolaboracji Węgrów z nazistami".
- Przekazywanie danych przez osoby
prywatne (a nie biura) nie jest sprzeczne z polską ustawą
o ochronie danych osobowych ani też z węgierską - mówi "Gazecie" generalny inspektor ochrony danych osobowych min. Ewa Kulesza. - To tak, jakby
zabronić ludziom wysyłania listów. Myślę, że nastąpiło jakieś
przekłamanie słów węgierskiego rzecznika.
URL: http://serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34264,2198990.html
|