: 2007-09-11 18:13 miasta.gazeta.pl
 
 
   
 
 

Esesmanka z Majdanka podejrzana

 
 


Lubelscy prokuratorzy IPN chcą przedstawić zarzuty Ernie Wallisch, byłej strażniczce obozu koncentracyjnego na Majdanku
Erna Pfannenstiel-Wallisch służyła w hitlerowskim obozie koncentracyjnym od października 1942 r. do stycznia 1944 r. Po wojnie zamieszkała w Wiedniu, ma obywatelstwo austriackie. Do służby w obozach zgłosiła się na ochotnika, wcześniej pracowała jako służąca w Berlinie. Najpierw została oddelegowana do Ravensbrueck, a potem na Majdanek. Pilnowała więźniarek z komanda, które zajmowało się pracą w ogrodach warzywnych. Z apelem do polskiego rządu o podjecie działań zmierzających do ekstradycji i postawienia 85-letniej Erny Wallisch przed sądem zwróciło się Centrum Szymona Wiesenthala, ścigające nazistowskich zbrodniarzy. Zdaniem Centrum esesmanka zachowywała się w stosunku do więźniów w sposób sadystyczny, a także brała udział w selekcjach do komór gazowych.

Po wojnie Wallisch nie odpowiadała przed sądem. Wiadomo, że była przesłuchiwana przez niemieckich prokuratorów w charakterze świadka w 1965 r., kiedy trwały przygotowania do procesu załogi obozu Majdanka w Duesseldorfie. Prokuratorzy z lubelskiego IPN przesłuchali cztery byłe więźniarki oraz zebrali relacje innych mogące dotyczyć Wallisch. Na tej podstawie - jak poinformował "Gazetę" Tomasz Kamiński, prokurator z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN - śledczy podjęli decyzję o przedstawieniu Ernie Wallisch zarzutów. Dokładnie chodzi o to, że "stosując przemoc i groźbę bezprawną, również z powodu przynależności narodowej i rasowej, wobec wycieńczonych fizycznie i psychicznie kobiet i dzieci, z ludności cywilnej obszarów okupowanych (...), traktowała ich w sposób nieludzki". To przestępstwo traktowane jest jako zbrodnia przeciwko ludzkości i nie ulega przedawnieniu. Jacek Nowakowski, naczelnik lubelskiego pionu śledczego IPN, mówi, że wiosną tego roku, wkrótce po tym gdy zapadła decyzja o postawieniu esesmance zarzutów, wystąpili do Austrii i Niemiec o pomoc prawną. Śledczy chcą oficjalnie uzyskać informację, czy na terenie Austrii prowadzono w sprawie byłej strażniczki z Majdanka postępowanie sądowe. Liczą też, że uda im się uzyskać zdjęcie esesmanki z czasów jej służby w obozie - dzięki niemu dawnym więźniom byłoby łatwiej ją rozpoznać. Lubelscy prokuratorzy chcą też, by ich koledzy z Niemiec przekazali im zeznania polskiego świadka Tatiany T., które składała przed procesem w Duesseldorfie. One również mają obciążać Austriaczkę.

miasta.gazeta.pl