Lubelscy prokuratorzy
IPN chcą przedstawić zarzuty Ernie Wallisch, byłej strażniczce
obozu koncentracyjnego na Majdanku
Erna Pfannenstiel-Wallisch służyła w hitlerowskim obozie
koncentracyjnym od października 1942 r. do stycznia 1944
r. Po wojnie zamieszkała w Wiedniu, ma obywatelstwo austriackie.
Do służby w obozach zgłosiła się na ochotnika, wcześniej
pracowała jako służąca w Berlinie. Najpierw została oddelegowana
do Ravensbrueck, a potem na Majdanek. Pilnowała więźniarek
z komanda, które zajmowało się pracą w ogrodach warzywnych.
Z apelem do polskiego rządu o podjecie działań zmierzających
do ekstradycji i postawienia 85-letniej Erny Wallisch
przed sądem zwróciło się Centrum Szymona Wiesenthala,
ścigające nazistowskich zbrodniarzy. Zdaniem Centrum
esesmanka zachowywała się w stosunku do więźniów w sposób
sadystyczny, a także brała udział w selekcjach do komór
gazowych.
Po wojnie Wallisch nie odpowiadała przed sądem. Wiadomo, że była przesłuchiwana
przez niemieckich prokuratorów w charakterze świadka
w 1965 r., kiedy trwały przygotowania do procesu załogi
obozu Majdanka w Duesseldorfie. Prokuratorzy z lubelskiego
IPN przesłuchali cztery byłe więźniarki oraz zebrali
relacje innych mogące dotyczyć Wallisch. Na tej podstawie
- jak poinformował "Gazetę" Tomasz Kamiński, prokurator z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi
Polskiemu IPN - śledczy podjęli decyzję o przedstawieniu
Ernie Wallisch zarzutów. Dokładnie chodzi o to, że "stosując przemoc i groźbę bezprawną, również z powodu przynależności narodowej
i rasowej, wobec wycieńczonych fizycznie i psychicznie
kobiet i dzieci, z ludności cywilnej obszarów okupowanych
(...), traktowała ich w sposób nieludzki". To przestępstwo traktowane jest jako zbrodnia przeciwko ludzkości i nie ulega
przedawnieniu. Jacek Nowakowski, naczelnik lubelskiego
pionu śledczego IPN, mówi, że wiosną tego roku, wkrótce
po tym gdy zapadła decyzja o postawieniu esesmance
zarzutów, wystąpili do Austrii i Niemiec o pomoc prawną.
Śledczy chcą oficjalnie uzyskać informację, czy na
terenie Austrii prowadzono w sprawie byłej strażniczki
z Majdanka postępowanie sądowe. Liczą też, że uda im
się uzyskać zdjęcie esesmanki z czasów jej służby w
obozie - dzięki niemu dawnym więźniom byłoby łatwiej
ją rozpoznać. Lubelscy prokuratorzy chcą też, by ich
koledzy z Niemiec przekazali im zeznania polskiego
świadka Tatiany T., które składała przed procesem w
Duesseldorfie. One również mają obciążać Austriaczkę.
miasta.gazeta.pl
|