Lubelscy prokuratorzy
IPN dotarli do zeznań byłych więźniów Majdanka, które
obciążają mieszkającą w Wiedniu esesmankę. Jednak nie
wystarczą one, by ją oskarżyć.
85-letnia Erna Pfannenstiel-Wallisch jest jedną z ostatnich
żyjących członkiń załogi hitlerowskiego obozu koncentracyjnego
na Majdanku. Służyła w nim od października 1942 r. do
stycznia 1944 r. Prokuratorzy lubelskiego IPN zainteresowali
się byłą esesmanką w ubiegłym roku, po tym gdy z apelem
o jej ekstradycję i osądzenie wystąpiło tropiące byłych
nazistów Centrum Szymona Wiesenthala. Jak informuje prokurator
Leszek Furman z lubelskiego IPN, śledczy dotarli do zeznań,
które obciążają ją bezpośrednio. Nie chce jednak ujawnić,
jakich zdarzeń konkretnie dotyczą.
Zeznania dotyczące Erny Wallisch prokuratorzy odnaleźli w materiałach polskiego
śledztwa dotyczącego zbrodni na Majdanku, które toczyło
się w drugiej połowie lat 60. Prokuratorzy przesłuchiwali
wówczas świadków na potrzeby procesu załogi obozu,
który rozpoczął się w 1975 r. w Düsseldorfie. W wątkach
dotyczących Wallisch prokurator Furman mówi: - Są one
zbyt ogólne, by na ich podstawie formułować wobec niej
konkretne zarzuty.
Furman dodaje, że wkrótce
przesłuchana zostanie grupa byłych więźniów Majdanka,
którzy mogą wnieść coś nowego do sprawy. Problemem
jest zdjęcie byłej funkcjonariuszki. Jedyne, jakie
mają śledczy, pochodzi z filmu nakręconego 30 lat po
wojnie. - Wątpię, czy na jego podstawie dawni więźniowie
byliby w stanie rozpoznać dawną członkinię załogi obozu
- mówi Furman. - Zwrócimy się do strony austriackiej
po zdjęcie, ale dopiero po ustaleniu, że będzie ona
występowała w śledztwie jako osoba podejrzana. miasta.gazeta.pl
|