14.6.Warszawa/Jerozolima(PAP) - Centrum
Szymona Wiesenthala zapowiada uruchomienie w najbliższych
dniach w Polsce specjalnej infolinii, zbierającej informacje
o Polakach, kolaborujących z Niemcami lub biorących udział
w pogromach Żydów. Za informacje, prowadzące do skazania
takich osób, informator ma otrzymać 10 tys. euro. Infolinia
zostanie uruchomiona w ramach prowadzonej przez Centrum operacji "Ostatnia szansa".
Podobne linie istniały też w krajach nadbałtyckich, w Rumunii i w Austrii.
Szef jerozolimskiego biura Centrum Szymona Wiesenthala Efraim
Zuroff powiedział PAP, że przekazane informacje będą oceniane
i weryfikowane w Jerozolimie, a następnie przekazywane Instytutowi
Pamięci Narodowej. "Dostarczymy je prof. Leonowi Kieresowi i prof. Witoldowi Kuleszy. Oni będą je
oceniać raz jeszcze - jeżeli zarzuty uznają za poważne, wniosą
akt oskarżenia" - powiedział Zuroff. Tymczasem według wiceprezesa IPN prof. Witolda Kuleszy, "relacje telefoniczne nie mogą być dowodem w sprawie". "Może nim być tylko relacja złożona przed prokuratorem IPN; odczytana i podpisana
przez świadka" - zaznaczył Kulesza. Dodał, że Instytut wysoko ceni współpracę z Centrum Szymona
Wiesenthala, ale "współpraca ta nie obejmuje działalności infolinii". Odnosząc się do propozycji zapłaty za informacje wiceprezes IPN przypomniał,
że "obowiązujący w Polsce stan prawny nie przewiduje możliwości wynagradzania świadków
za składane przez nich relacje; dotyczy to także zbrodni
przeciw ludzkości, w tym zbrodni ludobójstwa". IPN - jak zaznaczył Kulesza - poinformował o tym Zuroffa podczas kilku rozmów
w roku ubiegłym.
Zuroff podkreślił, że Centrum wprowadziło
nagrodę za informacje, bo "pieniądze przyciągają uwagę", a inicjatorzy operacji "potrzebują uwagi, chcą, aby ludzie wiedzieli o prowadzonej akcji". Pytany o zainteresowanie infolinią, Zuroff powołując się na doświadczenia z
krajów bałtyckich wyraził przekonanie, że będzie dzwonić
wiele osób. Odmiennego zdania jest dr Andrzej Żbikowski z
Żydowskiego Instytutu Historycznego. "Nie lubię takich inicjatyw i nie bardzo wierzę, by przyniosły jakiś masowy skutek" - powiedział Żbikowski. Odnosząc się do rezultatów operacji "Ostatnia szansa" w innych krajach, zwrócił uwagę, że podczas wojny sytuacja w Polsce była nieco
inna niż w krajach nadbałtyckich, a zwłaszcza na Litwie. "Na Litwie decyzja o mordowaniu Żydów zapadła w 1941 r. Mordy następowały tam
błyskawicznie, w trakcie przemarszu czy tuż po przemarszu
wojsk sowieckich" - podkreślił. Dodał, że większość litewskich Żydów została wymordowana w ciągu
pół roku przez niemiecką policję. "Jakiś margines litewskiego społeczeństwa brał w tym udział - czy jako organy
pomocnicze niemieckiej policji, czy z własnej woli" - zaznaczył Żbikowski. Dodał, że do podobnych jak na Litwie reakcji wobec Żydów
dochodziło w Polsce w pobliżu granicy polsko-litewskiej. "Zjawiska negatywne wyraźnie ujawniły się w części, zajmowanej wcześniej przez
Sowietów: w Łomżyńskiem i na Białystocczyźnie; tylko w tym
miejscach. W innych częściach Polski panowały od dwóch lat
rządy niemieckie, a Żydzi byli w getcie" - przypomniał Żbikowski. Oceniając sytuację czasów wojny podkreślił, że "Litwini i Ukraińcy liczyli na autonomię i niepodległość ze strony Niemców, więc
ta ochocza współpraca z Niemcami była znacznie silniejsza
niż w Polsce, gdzie zasadniczo na nic nie liczono i społeczeństwo
było nastawione negatywnie do okupanta". W czasie wojny istniały ochotnicze formacje litewskich i ukraińskich kolaborantów,
które czynnie pomagały hitlerowcom w mordowaniu Żydów - takich
formacji polskich nie było.
(PAP)
URL: http://www.prw.pl/tekst.html?tekst_id=26437
|